Matki dzieci nie było w mieście przez ostatnich kilka dni. Kobieta wróciła w sobotę. Nie mogła dostać się do mieszkania, bo nie miała kluczy, nikt też nie odbierał w domu telefonu. Zadzwoniła więc do brata, a ten wyważył drzwi.

Reklama

W mieszkaniu leżały zwłoki trójki synów. Ciało najstarszego dziecka znaleziono w łazience. Na ciele widać było rany kłute, zadane jakimś ostrym narzędziem. 4-letni chłopiec leżał w swoim łóżku, był ubrany w piżamkę. Przy jego skroni widać było ślad po uderzeniu. 12-latek leżał w ostatnim pokoju. Też miał ślady ran kłutych.

Ciało ojca wisiało na klamce od drzwi łazienki. Mieszkanie było posprzątane, nie widać było śladów walki. Jeszcze w piątek około godz. 20.00 do mieszkania zajrzała jedna z sąsiadek. Nie zauważyła nic niepokojącego. Najmłodszy chłopiec leżał w łóżku, starsi siedzieli przy komputerze.

36-letnia matka dzieci jest w szoku, nie można z nią nawiązać kontaktu. Jest pod opieką policyjnego psychologa. Według policji, przyczyną tragedii mogły być nieporozumienia rodzinne. Według "Gazety Wyborczej", jeden z sąsiadów powiedział policjantom, że ojciec chłopców groził ich matce, że "straci to, co najcenniejsze".