"Wyobrażam sobie, że idę ulicą i nagle widzę Simona Mola. Nie wiem, jak bym się zachowała" - mówiła niedawno jedna z zakażonych przez Kameruńczyka Polek.

Dziewczyna, z którą rozmawiała "Rzeczpospolita", jest jedną z 11 kobiet, które zdecydowały się zeznawać przeciwko niemu. Kameruńczykowi grozi 10 lat za kratkami. W trakcie tajnego procesu siedział w areszcie od stycznia zeszłego roku.

Reklama

>>>Mol zarażał HIV i kłamał o swojej przeszłości

Dziś jednak trafił do szpitala. Jak podaje RMF, Mol nie ma żadnej ochrony, co oznacza, że jest praktycznie wolny. Ale, jak mówi rzeczniczka służby więziennej Luiza Sałapa, jest umierający. "Mol umiera z godziny na godzinę. Nie wiem, czy przeżyje do jutra, czy może jeszcze jego organizm zawalczy i pożyje kilka dni" - powiedziała.

Reklama

Mol od 18 sierpnia przebywał w szpitalu więziennym, od kilkunastu dni leżał pod kroplówką - informuje RMF. Dlatego lekarz prowadzący postanowił, że trzeba go przewieźć do szpitala specjalistycznego, bo placówka więzienna nie jest w stanie zapewnić mu już opieki - podaje radio.

W lipcu rozpoczął się proces Simona Mola. Oprócz zarażenia, Mol ma odpowiadać za nielegalne posiadanie białej broni. Ale to nie koniec. Czeka go jeszcze kolejny proces, gdy z zagranicy wrócą dwie inne zarażone przez niego kobiety. Sędziowie zdecydowali, że te przypadki trzeba rozpatrzyć oddzielnie.

Twierdził, że się badał

Reklama

Simon Mol twierdzi, że nie wiedział o swojej chorobie. Tłumaczy, że robił badania, które nic nie wykazały. Policja ustaliła jednak, że alarmowały go kochanki, gdy okazywało się, że mają HIV.

Podający się za uchodźcę politycznego, poetę i dziennikarza Kameruńczyk dalej jednak uwodził studentki i młode kobiety, nie przejmując się faktem, że zaraża je śmiercionośnym wirusem. Jak opowiadały jego ofiary, żądał od nich seksu bez zabezpieczenia i oskarżał o rasizm, gdy prosiły o użycie prezerwatywy.