Policjanci z Prabut nie chcieli odwozić pijanych do izby wytrzeźwień, bo znajduje się ona w odległym o 50 kilometrów Grudziądzu - pisze miesięcznik "Policja 997". Zajmowało im to wiele godzin służby. Miasto w tym czasie było całkowicie pozbawione ochrony.
Dlatego, przy akceptacji przełożonych i mieszkańców miasta, wobec pijanych stosowano "niekonwencjonalne" metody. "Aż doszło do nieszczęścia. I mleko się wylało..." - pisze oficjalny magazyn policjantów.
Siedział na schodach, krzyczał i przeklinał
30 września około 21:00 do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie zadzwoniła mieszkanka Prabut, skarżąc się na sąsiada Zbigniewa B., który pijany siedział na schodach kamienicy i - jak to ujęła - "krzyczał, przeklinał, wył jak kojot i był obsikany".
Załoga komisariatu w Prabutach - sierżanci Jarosław F. i Radosław B. - ruszyła do akcji. Z ich relacji wynika, że zastali Zbigniewa B. we wskazanym miejscu, zabrali do radiowozu i pojechali na komisariat, aby tam go wylegitymować i zbadać alkomatem.
Zatrzymany odmówił jednak poddania się badaniu, więc kazali mu "wracać do domu i nie rozrabiać". Pijany mężczyzna miał odpowiedzieć, że do domu i tak nie wróci, bo... będzie nadal pił wódkę. "Jego stan nietrzeźwości nie był na tyle poważny, żeby zagrażać życiu albo zdrowiu" - tłumaczyli się potem policjanci.
Zginął cztery kilometry za miastem
Około godz. 3:00 w nocy do kamienicy przy ulicy Zamkowej ponownie przyjechali policjanci - relacjonuje "Policja 997". Zapukali do konkubiny Zbigniewa B., poprosili o dowód osobisty mężczyzny i powiedzieli, że Zbigniew B. nie żyje. Potrąciła go ciężarówka na szosie, cztery kilometry za miastem. Kierowca nie zdążył wyhamować, gdy pijany mężczyzna wtargnął na jezdnię. Zbigniew B. zginął na miejscu. Miał we krwi 3,3 promila alkoholu.
"Z tego, co wiem, policjanci nie zostali zawieszeni w obowiązkach, tylko przeniesieni do komendy w Kwidzynie" - mówi dziennikowi.pl podkomisarz Joanna Kowalik-Kosińska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. "Trwa wyjaśnianie okoliczności sprawy przez specjalną komisję i do tego czasu o żadnych wnioskach nie może być mowy" - dodaje.