Jak informuje "Głos Pomorza", do redakcji zgłasza się coraz więcej osób, których bliscy przebywają w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Ustce. Ludzie ci skarżą się, że ich bliscy są bici i źle traktowani. Jedną z kobiet przeraziły siniaki na ciele jej matki. Starsza pani miała posiniaczone ręce i nogi oraz rozbitą głowę. Wreszcie - po naciskach córki - przyznała się, że jest bita przez personel ośrodka.

Reklama

"W pierwszym miesiącu przychodziłam do mamy codziennie. Płakała i pytała, kiedy znów przyjdę. Nie wiedziałam, co się dzieje. Potem dopiero powiedziała mi, że jest bita" - mówi córka pensjonariuszki.

Kierowniczka zakładu Marzanna Groś wytłumaczyła córce posiniaczonej staruszki, że ta została pobita laską przez inną pensjonariuszkę, gdy pomyliła w nocy pokoje. Pani Groś w rozmowie z "Głosem Pomorza" nie przyznaje się, aby w jej ośrodku bito ludzi.