Nowoczesna budka telefoniczna na pierwszy rzut oka może się podobać. Zachwyt z pewnością minie, gdy nieopatrznie uderzymy o przezroczyste skrzydło z hartowanego szkła o ostrych, niczym niezabezpieczonych krawędziach.

Przeprowadziliśmy eksperyment. 45-letni Robert Duń z Polskiego Związku Niewidomych przetestował kabinę stojącą na rogu ulic Pięknej i Mokotowskiej w Warszawie. Okazało się, że niewidomy mężczyzna ma niewielką szansę ominięcia przeszkody.

Reklama

"Gdy idę chodnikiem, to trzymam się krawężnika, aby nie zboczyć z trasy. Przeszkody wyczuwam laską. Gdy budka stoi na płaskiej podstawce, mam bardzo małą szansę, aby uniknąć zderzenia ze szklaną szybą" - mówi Duń. W ocenie mężczyzny taka konstrukcja to przejaw ignorancji wykonawcy.

Podobnego zdania jest Justyna Stańczyk ze Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji. "To zupełny brak świadomości. Ktoś zajął się tylko walorami estetycznymi, ale zupełnie zapomniał o użytkowych. To trzeba koniecznie nagłośnić" - apeluje Stańczyk.

Co może się stać, gdy ktoś zderzy się z impetem z taką szybą? "Ja nigdy nie pędzę, więc najwyżej nabiję sobie guza. Ale proszę sobie wyobrazić biegnące dziecko" - mówi Duń. Rzeczywiście, maluch nie zobaczy umieszczonego wysoko na szybie logo TP, a ostre krawędzie kabiny mogą znaleźć się na wysokości jego twarzy.

"Przechodzą mnie ciarki, jak pomyślę o jakimś maluchu na rowerku. Może przecież nawet stracić oko. A wystarczyłoby zrobić dłuższe boki i obramować je jakimś miękkim tworzywem" - podkreśla posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska.

Podobnego zdania jest Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Kiedy pokazaliśmy mu zdjęcie feralnych budek, zapowiedział, że sprawa zostanie zbadana przez zespół interwencyjny jego biura.

Reklama

"Trzeba także sprawdzić, kto w ogóle dopuścił do ustawienia nowych kabin. Przecież ktoś musiał wydać na to zgodę w miejscowościach, gdzie one stanęły. Należy także koniecznie przeanalizować prawo. Takie sytuacje nie mogą się więcej powtarzać" - dodaje Kluzik-Rostkowska.

Gdy spytaliśmy Telekomunikację, kto stworzył taki projekt, usłyszeliśmy, że ma on wielu ojców. "Ostateczny wygląd kabin jest wspólnym dziełem grupy osób, w tym pracujących w TP. Tam, gdzie kabiny stawały, mieliśmy akceptację projektu z urzędów miast" - wyjaśnił Wojciech Jabczyński, rzecznik Grupy TP.

Natomiast ze stołecznego ratusza dowiedzieliśmy się jedynie, że na projekt zgodził się wydział estetyki i przestrzeni publicznej. Jest też pocieszająca informacja. Telekomunikacja po alarmujących sygnałach myśli o wprowadzeniu zmian, między innymi o dodaniu specjalnych kolorowych listew ochronnych.

p

MAGDALENA JANCZEWSKA: Na polskich ulicach pojawiło się ponad tysiąc nowych półkabin telefonicznych TP. Nowoczesnych, ale niebezpiecznych.
BARTŁOMIEJ PIOTROWSKI*: Jestem zaskoczony. Ktoś skupił się tylko i wyłącznie na wyglądzie kabin. Pomyślano: ładne, nowoczesne, to wystarczy - produkujemy. Autor tego projektu wykazał się wyjątkowym brakiem wyobraźni i wrażliwości. Niestety w naszym kraju nadal nie konsultuje się planów obiektów użyteczności publicznej z ekspertami, którzy mogliby je ocenić pod kątem bezpieczeństwa czy dostępności dla niepełnosprawnych. Aczkolwiek tutaj nie chodzi tylko o same osoby niewidzące, ale też słabowidzące, osoby starsze, a także dzieci. Przecież szklane skrzydła tych kabin mają ostre krawędzie, a napis znajduje się poniżej wzroku dziecka.

Co zamierzacie w tej sprawie zrobić?
Nie ma żadnych przepisów, które wymagałyby, aby takie budki były dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ale to nie oznacza, że nie można nic w tej sprawie zrobić. W końcu żaden obiekt nie może zagrażać ludzkiemu zdrowiu czy też życiu. Wpadając na taką szybę, można zrobić sobie krzywdę. Konsultowałem tę sprawę z ministrem Dudą, pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych i z pewnością umówimy spotkanie z Telekomunikacją, aby wspólnie zastanowić się, jak to rozwiązać.

Ale to nie tylko wina TP. Przecież we wszystkich miastach, gdzie stanęły nowe półkabiny, ktoś musiał je zaakceptować.
To też jest bardzo alarmujące. Pokazuje dobitnie, że Polsce jeszcze daleko do standardów europejskich. Urzędnicy powinni zostać szczególnie uwrażliwieni w tej sprawie. Takie decyzje to przejaw bezmyślności. Nasz świat nie jest tylko dla osób sprawnych, czy wysokich.

*Bartłomiej Piotrowski, doradca pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych i wiceministra w resorcie pracy i polityki społecznej Jarosława Dudy