Beata Figler, właścicielka kawiarni Babie Lato uważa, że formuła lokalu tylko dla kobiet nie przyjęła się w stolicy, ponieważ panie mają w Warszawie dużą ofertę miejsc przeznaczonych tylko dla nich.
"W naszym lokalu organizowałyśmy spotkania i warsztaty, stawiałyśmy na rozwój wewnętrzny kobiet" - mówi Figler. "Nie pobierałyśmy, żadnych opłat za wejście na takie spotkanie. Przyświecała nam idea integrowania kobiet. Okazało się, że mieszkanki Warszawy nie potrzebują naszej pomocy, one same doskonale zorganizowały swoje miejsca" - dodaje. Klub będzie działał dalej, z tym, że od stycznia mile widziani są też panowie - już bez peruk.
Bożena Umińska, wykładowczyni Gender Studies na Uniwersytecie Warszawskim dystansuje się od idei lokali "women only". "Rozumiem potrzebę kobiet do tworzenia przestrzeni tylko dla siebie. Kobiety mają przykre doświadczenia związane z nieprzyjemnymi komentarzami ze strony panów. Ale odgórne zakazy wydają się przesadą" - mówi.