Każdy instruktor prawa jazdy ma obowiązek "wyjeździć" z kursantem 30 godzin. Daty jazd musi wpisać do specjalnego dokumentu, który jest przepustką do egzaminu praktycznego. Jednak 40-letni instruktor nie był za bardzo pracowity - praktycznie z każdym kursantem odbywał nie więcej niż połowę z 30 obowiązkowych godzin. Resztę wpisywał, wymyślając daty. Zdziwionym podopiecznym wmawiał, że jeżdżą na tyle dobrze, że spokojnie zdadzą egzamin.
"Widocznie się mylił, bo kilku z nich po nieudanych próbach zdania prawa jazdy, zawiadomiło właścicielkę szkoły jazdy. Zatrzymaliśmy tego mężczyznę, który przyznał się do fałszowania dokumentów i pobierania wynagrodzenia za nieodbyte jazdy. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia" - mówi DZIENNIKOWI Magdalena Krauze z biura prasowego wrocławskiego policji.