Małgorzata Zimorska-Abdulajew od kiliku lat próbuje osądzić europosła Witolda Tomczaka. W 1999 roku Tomczak - wtedy poseł AWS - jechał pod prąd jedną z ulic Ostrowa Wielkopolskiego. Policjantów, którzy go zatrzymali, obrzucił obelgami.
>>>Przebój Radia Maryja: Ojciec Tadeusz jak Prometeusz
Na sali sądowej nie przyznaje się jednak do obrażania funkcjonariuszy. W Radiu Maryja apelował o wsparcie i narzekał na prześladowania ze strony sądu. Słuchacze ujęli się za nim. Zimorska-Abdulajew najpierw dostała widokówkę z Matką Boską, z obelgami na odwrocie. Potem sędzia znalazła kartkę z żądaniami, by europosłowi Witoldowi Tomczakowi włos z głowy nie spadł, bo inaczej ma "liczyć swoje dni".
>>>"Aniołek Kaczyńskiego" gwiazdą u Rydzyka
Sędzia Zimorska-Abdulajew nie chce rozmawiać z mediami. Jej przełożeni twierdzą, że sprawę prowadzi wzorcowo, a groźby nie zatrzymają procesu. Poseł Tomczak przekonuje, że nic nie wiedział o pogróżkach. "Ja się od nich odcinam, nie mam z nimi nic wspólnego" - mówi "Gazecie Wyborczej" i dodaje, że to może być nawet wymierzona w niego prowokacja.
Tomczak w 2004 r. trafił do Parlamentu Europejskiego z list Ligi Polskich Rodzin, a obecnie jest w Ruchu Przełomu Narodowego.