Mieszkańcy Kalifornii stopniowo przepraszają się ze wzgardzoną dotąd sztuczną trawą lub mniej efektownymi, odpornymi na suszę gatunkami roślin. Ta zmiana nie jest jednak zasługą ekologów, lecz kryzysu i rosnących opłat za wodę. „To początek końca przydomowych trawników” - mówi Nan Stern, pracownik ogrodu botanicznego w El Cajon niedaleko San Diego. Odporne na suszę rośliny czy sztuczna trawa w ogrodzie pozwalają ograniczyć podlewanie i obniżyć domowe rachunki nawet o 20 procent.

Reklama

W zeszłym tygodniu ogród w El Cajon otworzył specjalną infolinię, gdzie specjaliści radzą, jak prowadzić oszczędny ogród.

Przybliżone szacunki wskazują, że woda używana średnio co roku do podlewania kalifornijskich trawników, mogłaby zaspokoić zapotrzebowanie 2 mln domów. Władze hrabstwa San Diego dopłacają mieszkańcom półtora dolara do każdego metra kwadratowego naturalnej trawy wymienionej na sztuczną.