Miasto ma plan do 2030 roku stać się miastem bez samochodów i przyjaznym dla pieszych. Możliwe, że pomoże w tym system ulicznych wypożyczalni elektrycznych hulajnóg.
Jak przemieszczać się po ulicach nie generując korków? To pytania, które zadają sobie władze australijskiego Sydney, które ma się stać miastem przyjaznym dla pieszych, a ruch samochodów ma tam zostać bardzo ograniczony. Pomysł podpowiedział Anton Grimes z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Wymyślony przez niego system oparty jest na systemie wypożyczalni rowerów, które już działają w wielu miastach na Zachodzie: pieszy wypożycza rower w jednej części miasta i oddaje w innej.
Grimes proponuje, żeby to samo zrobić z lekkimi skuterami, które z wyglądu przypominają hulajnogi. Na szczęście są elektryczne, więc nie trzeba ich napędzać, odpychając się nogą. Zaprojektowane przez Grimesa dystrybutory składanych pojazdów wmontowane byłyby w uliczne latarnie. To ważne, bo wdrożenie pomysłu nie wymaga oddzielnej infrastruktury, a do tego czekające na chętnych hulajnogi ładowałyby akumulatory, korzystając z sieci energetycznej.
Słabym punktem pomysłu może być bezpieczeństwo jazdy. Wynalazca proponuje więc wprowadzenie w pojazdach limitu prędkości do 16 km/h, obowiązek jazdy w kasku i sprawdzanie znajomości kodeksu drogowego wśród osób zapisujących się do systemu. Pomysł wydaje się idealny. Przynajmniej na australijską, bezdeszczową pogodę.