W dokumentacji wiaduktu panuje totalny chaos. Urzędnicy blisko miesiąc badali papiery aż znaleźli czwórkę potencjalnych właścicieli: Lasy Państwowe, firmę "Korab", Skarb Państwa i PKP. Żaden z nich jednak nie przyznawał się do wiaduktu.

Reklama

Wreszcie, po dwóch miesiącach przekopywania się przez dokumenty, policjanci z Ustki znaleźli właściciela. Z ramienia Skarbu Państwa, powinien nim zarządzać starosta powiatu słupskiego - podaje "Głos Pomorza". Teraz jemu i urzędnikom z powiatu grozi kara do 5 lat więzienia. Mogą odpowiadać za nieumyślne spowodowanie zagrożenia katastrofą budowlaną.

"Będziemy musieli ustalać, jakie starostwo ma dokumenty i jakie osoby za nie odpowiadały" - mówi Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji. "Wyszło, że to my zarządzaliśmy wiaduktem? Policja będzie musiała nam to udowodnić" - odcina się Leszek Kreft, rzecznik starosty słupskiego.

>>> Chcą od państwa milionów za zawalenie hali
>>> Zapora na Wiśle może runąć