"Gdybym miał nastoletnie dzieci, u których znajdowałbym prezerwatywy, to cieszyłbym się, że roztropnie podchodzą do spraw seksu" - mówi Lewandowski. Dodaje, że informacje o utrudnianiu nastolatkom zakupu prezerwatyw są przesadzone. Zdarzały się pojedyncze odmowy sprzedaży produktu, ale był one związane z listem byłej rzecznik praw dziecka Ewy Sowińskiej.
Chodziło o skargę, jaką wniosła była obrończyni dziecięcych spraw. Sowińska wysłała do sklepów Rossman pismo, w którym stwierdziła, że prezerwatywy są uznawane przez nastolatków za "niemoralne" i "przyczyniają się do zaburzenia prawidłowego rozwoju".
"Zdaniem kierownictwa naszej sieci zalecenie byłego rzecznika, by dzieciom ograniczyć dostęp do zakupu prezerwatyw, jest bzdurą. Jak bowiem wyznaczyć sztywną granicę wieku klienta, któremu można sprzedawać środki antykoncepcyjne?" - pyta Roman Lewandowski.
Klienci sklepów drogeryjnych Rossman oskarżają sieć o utrudnianie nastolatkom zakupu prezerwatyw. Przedstawiciele firmy zaprzeczają. "Wprost przeciwnie. Niech 16-latkowie kupują prezerwatywy. To świadczy o ich dojrzałości" - mówi rzecznik Rossmana Roman Lewandowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama