Trójka Polaków mieszkających na stałe w Republice Irlandii wybrało się w niedzielę do Irlandii Północnej - do słynnych jaskiń Marble Arch. Kiedy zeszli na głębokość około 75 metrów, jeden z grotołazów całkowicie utknął w skalnej szczelinie. Jego koledzy zawiadomili policję w pobliskim Ballyconnel. "Zaklinował się tak, że nie mógł ruszyć ani do przodu, ani do tyłu ani nawet na bok" - powiedzieli policjanci, którzy pierwsi dotarli do jaskini.
Pod ziemię ruszyła grupa ratunkowa - z ochotniczej północnoirlandzkiej Cave Rescue Organisation. Kiedy dotarli do zaklinowanego Polaka okazało się, że ratownicy oprócz świdrów muszą uzyć bardzo małych ładunków wybuchowych do odłupywania kawałeczków skały.
Kiedy jedni ratownicy pracowali nad wydobyciem grotołaza, inni podali mu gorące posiłki i wodę. Wreszcie po 20 godzinach pechowy polski grotołaz został uratowany. Był w tak dobrej kondycji, że odmówił przyjęcia do szpitala i wrócił od razu do domu w Irlandii.