Ani silny północny wiatr, ani wielkie fale wlewające się na pokład nie powstrzymały załogi solarnej taksówki. Łódź, która wypłynęła z Iławy po 21 godzinach rejsu Kanałem Elbląskimi i Wisłą dopłynęła do Gdańska. "Paliwa musieliśmy użyć tylko raz po zmroku i przy manewrach na pochylniach na kanale. Poza tym cały czas korzystaliśmy z energii słonecznej, ani razu nie podłączaliśmy się do gniazdka” - opowiada dr Wojciech Litwin z Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej, członek załogi.
Solarna taksówka to sześciometrowa łódź o wadze 1800 kg (wraz z załogą). Na jej dachu zamontowano panele słoneczne, a w kadłubie ukryto akumulatory, których energia pozwala na 12 godzin rejsu z ekonomiczną prędkością 8 km/h. Do tego dochodzi energia wychwytywana ze słońca. " Najwięcej mocy panele dostarczają w godzinach 11-15, gdy słońce jest najwyżej. Rano i popołudniu już mniej, ale wtedy korzystamy z energii za akumulatorów” - opowiada dr Litwin.
Studenckie Koło Naukowe Korab, które przygotowało jednostkę, chce iść za ciosem. Studenci planują wystąpić do UE o dofinansowanie kolejnego statku, tym razem już na 30 osób. Możliwe, że taką jednostkę do spacerowych rejsów zamówi też miasto Gdańsk. "W 2011 roku chcielibyśmy zorganizować pierwsze w Polsce regaty łodzi napędzanych energią słoneczną" - mówi Litwin.
Oprócz niskich kosztów paliwa łodzie słoneczne mają jeszcze jedną zaletę. Są niezwykle ciche. "Praktycznie nie słychać pracy silnika, tylko odgłosy przyrody” - mówi. Studenci dwa razy zaskoczyli kłusowników, bo ci nie usłyszeli nadpływającej łodzi. Jednostki mogą też być wykorzystywane do birdwatchingu.