"Łukasz wychodząc z domu 1 grudnia 2001 miał 20 lat. Był więc pełnoletni i mógł sam decydować o swoim życiu" - mówi "Nowym Wiadomościom Wałbrzyskim" ojciec Łukasza. "Prosił nas również abyśmy go nie szukali, że sam się odezwie" - dodaje.
Rodzice uszanowali jego prośbę przez osiem lat. Ale ich syna do tej pory się nie stało. Stąd decyzja o zgłoszeniu zaginięcia na policję i wynajęciu detektywa. Wcześniej, w 2003 roku ojciec próbował się dowiedzieć, czy Łukasz nie zameldował się gdzieś w Polsce. Ale odpowiedź z Centralnego Biura Meldunkowego była negatywna.
>>>Policja poszukuje kolejnego zaginionego żołnierza
Poszukiwania rozpoczęła już policja. Pracuje też wynajęty prywatny detektyw. Na razie nie znalazł żadnego śladu po chłopaku w Polsce. Dlatego całkiem możliwe, że wyjechał z kraju. Zanim wyprowadził się z domu pracował kilka miesięcy w Niemczech przy winobraniu. Miał więc już wyrobione kontakty. Wziął też ze soba paszport.
Ale żadna hipoteza nie jest wykluczona. "Być może przebywa on w jakiejś grupie wyznaniowej. Niestety musimy brać pod uwagę także samobójstwo lub zabójstwo" - mówi "Nowym Wiadomościom Wałbrzyskim" detektyw Marek Rosiak. Morderca Łukasza mógł się połasić na sporą sumę pieniędzy, którą 20-latek wziął ze sobą.
Rodzice nie tracą nadziei. "Nie chcemy namawiać go do powrotu do domu. Chcemy tylko wiedzieć czy żyje i jest bezpieczny. Wystarczyłaby nawet zwykła karta pocztowa" - mówi "Nowym Wiadomościom Wałbrzyskim" zrozpaczony ojciec.