Podejrzane radiowozy zajechały przed oddział Invest-Banku w Słupsku wczesnym popołudniem. Wyskoczyli z nich cywile i zniknęli. Zostały samochody zaparkowane wbrew przepisom. Dwa nie miały tablic rejestracyjnych.
Dziwna akcja zaalrmowała słupszczan. Zadzwonili więc do "Głos Pomorza", a dziennikarze poszukali informacji u źródła. Okazało się jednak, że słupska policja nic nie wie o tajemniczej akcji. "Zaszło domniemanie, że to przebierańcy, a w takich sytuacjach trzeba działać szybko. Natychmiast wysłaliśmy tam dwa nasze radiowozy" - relacjonuje gazecie Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji.
>>>Policja szuka pod mondurem pięknych ciał
Dalej wszystko potoczyło się jak w filmie sensacyjnym. Kiedy radiowozy dojechały przed bank, tajemnicze auta już ruszały. Policjanci włączyli więc syrenę i udało im się zablokować jeden z pojazdów.
Zagadka szybko się wyjaśniła. Cywile z czterech radiowozów było policjantami. Prowadzili nowo nabyte samochody z Gdańska do Szczecina. W Słupsku zatrzymali się, by coś zjeść. Ale miejscowa policja nie miała informacji o przejeździe kolumny.
Przygoda w Słupsku może ich drogo kosztować. Sporządzono bowiem notatkę służbową z zajścia. Przede wszystkim znalazły się w niej informacje o braku tablic rejestracyjnych i nieprawidłowym parkowaniu.