Sklepy z dopalaczami próbowali już zamknąć posłowie. Zakazali sprzedaży niektórych specyfików, ale na półkach od razu zastąpiły je inne. Potem za sklepy wzięła się skarbówka. Jej kontrole wykazały sporo nieprawidłowości. Ale sklepom także udało się je przetrwać.

Reklama

W wakacje dopalacze zaczęły nawet ofensywę w kurortach. W centrum Łeby pojawił się mały namiot, gdzie można kupić specyfiki. Cieszy się ogromnym powodzeniem.

"To działa jak normalne dragi. Dlatego zastąpiliśmy je dopalaczami" - mówi Rafał z Gdańska, napotkany przez dziennikarzy "Głosu Pomorza" w centrum Łeby.

>>>Radny PiS chce się naćpać dopalaczami

Właściciele namiotu dobrze się zabezpieczyli przed ewentualnymi problemami. Na specyfikach, które mają działanie podobne do marihuana, amfetamina i tabletki extasy widnieje napis:"Tylko dla celów kolekcjonerskich". Poza tym żaden nie jest zakazany w naszym kraju.

Przekonała się o tym policja. Kilka dni temu zrobiła nalot na namiot. Mundurowi nie wyszli stamtąd z pustymi rękami. Wzięli próbki do analizy w laboratorium. Okazało się, że wszystkie specyfiki są sprzedawane legalnie.

Jak twierdzi Danuta Górska, przewodnicząca słupskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii, dopalacze często zastępują narkotyki. Młodzież je kupuje, bo są legalne inie wychodzą na testach antynarkotykowych.