"Faktycznie, w środku było kilka osób z dziećmi. Nie jest jednak tak, że kupcy chcą zasłaniać się nimi, by onieśmielić komornika. Dzieci nie były wystawiane na pierwszą linię frontu" - powiedział TVN24 pan Wiesław, który jest w grupie kilkuset osób okupujących Kupieckie Domy Towarowe w Warszawie.

Gdzie są więc dzieci? Prawdopodobnie na pierwszym piętrze, w pomieszczeniach, w których kupcy zorganizowali punkt sanitarny. Według okupujących nic im nie grozi, bo walki toczą się na parterze, w holu, w którym ochroniarze kilka razy próbowali przypuścić szturm.

Innego zdania jest rzecznik Ratusza Tomasz Andryszczyk: "Kupcy jako tarczy używają dzieci, to najbardziej haniebna forma obrony" - powiedział w TVN24.