Marek Niemirski, mazowiecki koordynator pogotowia ratunkowego powiedział w TVN24, że osoby, które trafiły do szpitali to głównie ofiary bijatyki pod Kupieckimi Domami Towarowymi. Kupcy, którzy bronili budynku przed zajęciem go przez komornika musieli walczyć w oparach gazów łzawiących wpuszczonych do środka hali. To dlatego do szpitali trafiały osoby, które zemdlały lub miały problemy z sercem. Jeden z kupców miał zawał serca. Poszła nawet plotka, że zmarł.
Jednak nie tylko. Hospitalizowane musiały być też osoby z urazami kończyn i czaszki. Ranni mieli pecha, bo rafiły w nich latające nad głowami kamienie i płyty chodnikowe. Jedna z takich płyt złamała policjantowi nogę.
Ratownicy mieli pełne ręce roboty przy opatrywaniu oparzeń, skaleczeń i płukaniu oczu. W większości przypadków, osoby, którym udzielana była pomoc medyczna, nie wymagały hospitalizacji.
Policja twierdzi, że podczas walk raniono 12 funkcjonariuszy. Sześciu trafiło do szpitala, tylu samo opatrzono na miejscu. Obrażenia odniosło też czterech pracowników wynajętej przez komornika firmy ochroniarskiej i dwoje strażników miejskich. Jedna strażniczka ma poważne obrażenia głowy po trafieniu kamieniem.
Ratownicy pogotowia zakładali opatrunki kilkudziesięciu osobom, które ucierpiały w kontakcie z gazem. 35 osób trafiło do szpitali z urazami kończyn i głowy. Wiadomo o 18 rannych osobach ze służb porządkowych, w tym 12 policjantach. To bilans starć z kupcami, którzy bronili przeznaczonej do rozbiórki hali.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama