Bicie rekordu w Urban Highline, czyli chodzeniu po linie między budynkami, było kolejnym wydarzeniem lubelskiego Festiwalu Sztukmistrzów. Jeszcze kilka dni temu, przy okazji rozpinania 60 metrowej liny, organizatorzy zapowiadali, że przejdzie się nią ośmioro śmiałków - siedmiu mężczyzn i kobieta.
Ale rzeczywistość zweryfikowała te plany. Po linie przeszło się troje zawodników. Być może śmiałków zniechęcił silny wiatr, jaki często wieje między tymi budynkami. "Ponieważ elastyczna taśma po której chodzą zawodnicy wpada w duże wibracje, trzeba wykazać się dużymi umiejętnościami" - mówił "Dziennikowi Wschodniemu" Rafał Sadownik ze Stowarzyszenia Sztuczne, który wpadł na pomysł, żeby w Lublinie pobić wynoszący 55 metrów rekord świata.
Niestety, Lublin nie znajdzie się w księgach rekordów. Nikomu się nie udało przejść całych 60 metrów. Wszystki pokonywał wiatr i wibracje liny. Na szczęście, śmiałkowie byli zabezpieczeni silną uprzężą przymocowaną do liny. Nic nie mogło im się stać.
"Za mało było czasu na próby" - wyjaśniał "Dziennikowi Wschodniemu" Sadownik. Od razu też zapowiedział, że tegoroczne niepowodzenie, to dobra okazja bypróbę bicia rekordu powtórzyć za rok. Zobacz, jak to wyglądało tym razem:
p