Dach zabytkowego kościoła św. Katarzyny spłonął niemal jak zapałka. Runął na oczach przerażonych widzów do środka świątyni, choć od początku pożaru minęło zaledwie kilkanaście minut.
"Wyglądało to przerażająco" - opowiada Stanisław Lisak, szef Polskiego Związku Wędkarskiego w Gdańsku. "Nasza siedziba znajduje się naprzeciwko kościoła. Wokół fruwały płonące kawałki drewna, pękały szyby, żar był tak wielki, że zapalił się nawet śmietnik! Kazałem pracownikom uciekać do domów" - opowiada rozgorączkowany.
Gdy pożar wygasał, apokalipsa powoli zamieniła się w widowisko. "Pojawiłem się w centrum przed godziną 17, nie wiedziałem nawet, że coś się dzieje" - mówi Piotr Biały, student z Gdańska. "Wokół kościoła były tłumy jak na jakimś festynie. Wszyscy robili zdjęcia - komórkami i aparatami" - dodaje.
Gdańszczanie stracili piękny zabytek. Politycy i Kościół zapewniają jednak, że świątynia zostanie odbudowana bez względu na koszty.
To był straszny widok - mówią świadkowie tragedii w Gdańsku. Buchające płomienie, żar, spadające dookoła kawałki drewna, pękające szyby w sąsiednich budynkach. Wielka katastrofa w samym sercu miasta i tłumy mieszkańców obserwujących walkę z żywiołem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama