Świadkiem wypadku był mężczyzna, który wybrał się na ryby. Wędkarz szedł skarpą w pobliżu mazowieckiego Leoncina i wtedy zauważył, jak samolot wpada do rzeki. Usłyszał huk. Natychmiast zadzwonił na policję.

"Na miejsce popłynęły motorówki, poleciał śmigłowiec, jest straż pożarna i pogotowie. Ratownicy zauważyli mokrego, zakrwawionego mężczyznę na wysepce. Był w szoku, nie wiedział, skąd się tam wziął" - powiedziała dziennikowi.pl Kędzierzawska.

Ranny to 53-letni meżczyzna z Wesołej, który wystartował z lotniska w Modlinie. Szczątki roztrzaskanego samolotu poszły od razu pod wodę. Płetwonurkowie już odnaleźli wrak, niedługo zostanie wyciągnięty.


Policja dotarła do znajomego pechowego pilota. Ten potwierdził, że mężczyżna leciał sam. Nie wiadomo, jak doszło do wypadku.