Prokuratorów interesuje to, o czym załogi śmigłowców rozmawiały podczas piątkowych ćwiczeń w ostrym strzelaniu w warunkach nocnych - jakie komunikaty, polecenia i rozkazy padały w czasie lotu. Być może któryś z pilotów z pozostałych helikopterów widział katastrofę lub usłyszał coś, co by wyjaśniało rozbicie śmigłowca dobrze przystosowanego do lotów i walki nocą. W kolejce do przesłuchania czekają też dziesiątki osób z obsługi naziemnej: mechanicy, kontrolerzy lotu, technicy uzbrojenia.

Reklama

"Powołałem specjalną grupę złożoną z trzech prokuratorów, którzy będą się zajmować tą sprawą. Już przesłuchaliśmy kilka osób, ale ruszymy pełną parą od wtorku" - powiedział DZIENNIKOWI Paweł Portała, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Bydgoszczy, która od poniedziałku oficjalnie przejęła śledztwo w sprawie katastrofy.

Prokuratorzy jeszcze w sobotę przesłuchali ocalałych członków załogi - pilota oraz technika, który leciał w przedziale desantowym - ale nie chcą ujawniać, co zeznali obaj lotnicy. Minister obrony narodowej Bogdan Klich, który także rozmawiał z ocalałymi, mówił na sobotniej konferencji prasowej, że "nic nie pamiętają". "Przesłuchaliśmy ich na gorąco, by mieć jak najświeższe zeznania. Potem będziemy je weryfikować po uzyskaniu informacji od biegłych badających wrak i po przesłuchaniu innych osób" - mówi Portała.

>>>Zobacz Mi24 w locie

Na miejscu katastrofy nadal działa komisja ekspertów, ale do poniedziałkowego popołudnia ze zniszczonego kadłuba wciąż nie wydobyto rejestratora parametrów lotu, czyli tzw. czarnej skrzynki. Leśnicy musieli wyciąć kilka drzew, by do szczątków Mi24 mógł dojechać ciężki sprzęt. Potem saperzy usunęli z pokładu śmigłowca uzbrojenie - amunicję do ciężkiego karabinu maszynowego oraz pociski rakietowe. Wrak zostanie podniesiony i przewieziony do hangaru w Inowrocławiu.

Reklama

Szturmowy Mi24 z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych rozbił się w piątek, kilkanaście minut po 22.00. Przed wylotem na misję w Afganistanie piloci trenowali ostre strzelanie i latanie nocą. W katastrofie zginął operator uzbrojenia. Pilot i technik przeżyli z lekkimi obrażeniami.