Wszystko przez bezmyślność! Mann wyjeżdżał powolutku z bramy na spokojnej uliczce warszawskiej dzielnicy Żoliborz. Jechał razem z żoną. Nie rozejrzał się. I nagle... wpakował swojego lexusa prosto w przejeżdżające ulicą mitsubishi. I to jak! Cała maska samochodu dziennikarza jest zmiażdżona. Skasowany jest też drugi samochód.

Mann pokornie przyznał się do lekkomyślności. "Moja wina jest poza dyskusją, a od teraz będę się ze 14 razy oglądać i jeszcze bardziej uważać" - obiecał dziennikarz. I zapowiedział, że być może zapisze się na doszkalające kursy dla kierowców. "Prawo jazdy otrzymałem bardzo dawno, gdzieś za czasów Chrobrego, więc chyba powinienem sobie co nieco odświeżyć" - przyznał.

Reklama