Głupota właściciela i brak wyobraźni złomiarzy mogły skończyć się znacznie gorzej.

Z taśmy fabryki schodziły kiedyś skórzane rękawiczki. Od wielu lat zakład popadał w ruinę, a właściciel - holenderski biznesmen - nie przejmował się tym. Władze miasta prosiły, żeby zabezpieczył teren, potem zawiadomiły prokuraturę. Zanim ta zajęła się sprawą, zrujnowaną fabryką zajęli się złomiarze. Żeby zarobić kilka groszy wycinali z niej żelastwo, aż w końcu konstrukcja nie wytrzymała.

Kto odpowie za katastrofę budowlaną w Świdnicy, ustali specjalna komisja.