Na razie LOT mówi pasażerom, że z Okęcia być może polecą o godz. 15. Ten rejs zabierze ludzi z porannego nieudanego lotu. Ale na razie nic nie jest pewne. Sytuacja zmienia się z każdą chwilą.

Pasażerowie są zdenerwowani i zdezorientowani. "Nie wiadomo, czy w ogóle dziś wylecimy. Już szykujemy się na zmianę planów" - mówi załamana babcia z wnuczką. Miały lecieć do Londynu, do matki dziewczynki. "O alarmie dowiedziałyśmy się od ludzi na lotnisku. Przestraszyłam się" - dodaje dziecko, trzymając przy tym mocno babcię za rękę.

Reklama

Jakby tego było mało, ok. godz. 13 Okęcie na kilkanaście minut ewakuowano. Ktoś zostawił bez opieki bagaż i musieli go sprawdzić antyterroryści.

Wszędzie tłoczą się pasażerowie, którzy czekają w napięciu, kiedy będą mogli odlecieć do Wielkiej Brytanii. I narzekają na złą organizację pracy lotniska. LOT gwarantuje tylko darmową zmianę terminu wylotu na biletach. "Poza tym nic nam nie zagwarantowano. Nawet noclegu. Nie jestem z Warszawy. Będę koczował na lotnisku, aż wylecę" - mówi zrozpaczony Daniel, który miał dziś lecieć do Londynu, do pracy.

Rozgoryczenie wśród pasażerów jest powszechne. "Nie ma nawet mowy o żadnej rekompensacie, jakiejkolwiek. A my tu zostaliśmy zostawieni sami sobie z bagażami!" - krzyczy jedna z pasażerek. Na razie jej plany to zabranie zmęczonych dzieci na lody.



Taki sam chaos panuje na pozostałych lotniskach w kraju. Opóźnienia i odwołania lotów. Niektóre linie korzystają z innych brytyjskich lotnisk niż zamknięte Heathrow. Ale i tak wypuszczana jest tylko część maszyn - w dodatku z opóźnieniem.

Reklama

Pewne jest jedno. Do godz. 16 na londyńskim lotnisku Heathrow nie wyląduje żaden samolot. LOT jednak uspokaja - Heathrow stopniowo wraca do ruchu. Startują stamtąd pierwsze samoloty.