Podróżni przeżyli chwile grozy, przemieszane z wściekłością. Przez megafon służby lotniska wzywały właściciela po odbiór bagaży. Nikt się nie zgłaszał. Trzeba było wyprowadzić wszystkich czekających na odprawę paszportową. Na wyludnioną halę przybył robot saperów i wywiózł podejrzany bagaż. Na szczęście nie było w nim bomby. Po 10 minutach wszystko wróciło do normy. A pasażerowie na lotnisko. Saperzy uwinęli się tak szybko, że alarm nie zakłócił rozkładu lotów.
Znowu paraliż na lotnisku. Kilkuset zdenerwowanych podróżnych, cierpiało przez zapominalskich. Około godziny 18.00 na warszawskim Okęciu znaleziono dwa bezpańskie plecaki. Ruszyła ewakuacja. 200 osób musiało opuścić halę. Na miejscu pojawili się saperzy. Na szczęście szybko odkryli, że alarm był fałszywy - dowiedział się dziennik.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama