Naczelnik sekcji kryminalnej wolskiej komendy stał przy oknie i patrzył na mężczyznę śpiącego na ławce po drugiej stronie ulicy. Zastanawiał się czy wyjść i obudzić człowieka. Nie zdążył, bo do śpiącego podeszło czterech podejrzanych typów. Na oczach naczelnika opróżnili amatorowi drzemki kieszenie.

Jeden telefon i mundurowi zajęli się opryszkami. Dogonili jednak tylko trzech z nich. Czwarty okazał się doskonałym biegaczem i znikł policjantom z oczu. Zapewne nie na długo.