Co dokładnie wydarzyło się pod osłoną nocy na popularnym wśród warszawiaków Polu Mokotowskim, gdzie znajduje się kilka barów i dyskotek? Dramat owiany jest na razie tajemnicą. Pewne jest tylko to, że w nocy była strzelanina i że od strzałów w głowę zginęła kobieta. Kto i dlaczego ją zastrzelił - to wyjaśnia stołeczna policja, która w pubie - miejscu zbrodni - znalazła dwie łuski.

O tym, że w lokalu jest ciało, mundurowi dowiedzieli się od mężczyzny-współwłaściciela lokalu, który ok. godz. 3.00 przyszedł zamknąć bar. Czy były to porachunki gangsterskie, czy może chodziło o rabunek? Policja nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć na szczegółowe pytania, dotyczące tej szokującej zbrodni. Nieoficjalnie dziennik.pl dowiedział się, że tuż przed zabójstwem do domów wyszli pozostali pracownicy, a w pubie zostało dwóch ostatnich gości.

Od wczoraj warszawscy mundurowi mają pełne ręce roboty. W pocie czoła tropią zabójców Zdzisława K., doskonale im znanego, bo podejrzewanego wcześniej o rozboje i wymuszanie haraczy. Mężczyzna został zabity w Wawrze, gdy wychodził ze sklepu. Nie zdążył nawet wsiąść do swojego auta.

Mordercy już na niego czekali. W pomarańczowych kombinezonach i kaskach na głowie bezwzględnie rozprawili się z 50-latkiem. Wiedzieli doskonale, że - przebrani za robotników - nie zwrócą niczyjej uwagi. Z miejsca zbrodni uciekli samochodem. Byli szybsi - udało im się ominąć policyjną obławę. Mundurowi pytani, czy oba zabójstwa mają ze sobą jakikolwiek związek, mówią: to mało prawdopodobne.