Gdy dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze usłyszał w słuchawce, że w jego mieście ukrywa się jeden z najbardziej poszukiwanych bandziorów w Polsce, natychmiast postawił na nogi specjalną grupę policjantów. Ci wiedzieli, że nie mogą popełnić żadnego błędu. Mieli ująć gangstera, który nie zawaha się przed niczym.

O tym, jak groźny jest Robert B., świadczy jego przeszłość. Ten gangster z Sieradza najczęściej atakował w Łodzi. Tylko w 1994 r. miał na koncie 12 wyroków za brutalne napady. Wtedy trafił za kratki i miał przesiedzieć 11 lat. Gdy w 1998 r. wyszedł na półroczną przepustkę, przepadł jak kamień w wodę.

Najprawdopodobniej ukrywał się nie tylko przed policją, ale i przed innymi gangsterami. W 1998 r. w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zginęła jego matka.

Wolność skończyła się ostatniej nocy. Kompletnie zaskoczony, co prawda nie próbował stawiać oporu, ale zachował na tyle zimnej krwi, by kłamać jak z nut. Gdy policjanci zapytali go o nazwisko, podał dane innego gangstera. Miał jednak pecha, bo policjanci dobrze znali bandziora, którego nazwisko wymienił. Teraz Robert B. znów będzie musiał sobie przypomnieć zapach celi.