Czy zmniejszenie liczby krukowatych będzie dobrym rozwiązaniem? Nie do końca. Wrony zjadają pisklęta i jajka nie tylko ptaków śpiewających, ale także gołębi. Dlatego hamują wzrost i tak bardzo licznej populacji tych typowo miejskich ptaków. "Z gołębiami nie udało się wygrać jeszcze w żadnym mieście na świecie" – przyznaje Andrzej Beuth z wydziału ds. zwierząt w miejskim biurze ochrony środowiska.

Dlatego Warszawa nawet nie podejmuje walki z gołębiami. Zamierza za to walczyć ze srokami i wronami. Liczebność tych pierwszych żyjących w mieście ptaków zwiększyła się drastycznie przed paroma laty, tych drugich ciągle rośnie. Krukowate do aglomeracji przyciąga łatwe pożywienie i brak drapieżników, które im zagrażają.

Plagę krukowatych widać gołym okiem. Miasto chce walczyć z wronami i srokami, bo w ostatnich latach drastycznie zwiększyła się ich liczebność w stolicy. Jednocześnie z inwazją krukowatych maleje populacja ptaków śpiewających. Silniejsze wrony i sroki zjadają jajka i pisklaki mniejszych śpiewających. To zaburza cały ekosystem.

Za najlepsze metody obrony małych ptaków ornitolodzy uznają montowanie budek lęgowych o otworach tak małych, żeby nie przecisnął się przez nie drapieżnik. Ptaki zabijają się także o szklane ściany biurowców, w których odbija się niebo. Tutaj skuteczne jest rozlepianie antyptaków, czyli czarnych sylwetek krogulców i kań na ekranach dźwiękochłonnych. Takie antyptaki można zobaczyć na przykład na gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i wzdłuż Trasy Siekierkowskiej.