Dziewczyna, jak co dzień, wyszła rano z domu. Tuż przed ósmą powiedziała rodzicom, że idzie do szkoły. Nie poszła. Bo kilka minut później siedziała już na barierce mostu, po czym jak kamień runęła do wody. Jednak na szczęście ktoś był w pobliżu i wszystko widział.

Strażacy w mig pojawili się na brzegu. Potrzebowali zaledwie 15 minut, by dojechać na miejsce, rozładować łódź motorową i ruszyć na ratunek. Udało się.

Bez szybkiej pomocy dziewczyna nie miałaby najmniejszych szans na przeżycie. Miała na sobie grube ubranie i ciężki plecak, które szybko nasiąkły wodą i wciągały ją pod wodę.

Jeszcze nie wiadomo, dlaczego nastolatka targnęła się na swoje życie. Włocławska policja stara się to wyjaśnić.