"Nie żywię do księdza prymasa żadnego żalu" - zapewnił ksiądz Zalewski, który przeprosiny już przyjął. A prymas nie tylko go przeprosił, ale także cofnął zakaz mówienia o współpracy duchownych z esbecją, a nawet przedłużył mu zgodę na odprawianie nabożeństw w języku ormiańskim. "Dziękuję za to z całego serca" - powiedział Zaleski, który jest duszpasterzem Ormian.
Konflikt zaczął się w połowie października, kiedy duchowny zasugerował, że jeden z przyjaciół Jana Pawła II mógł być ubekiem. Reakcja kościoła była natychmiastowa. Metropolita krakowski nałożył na duchownego zakaz wypowiadania się na temat współpracy księży z SB.
Jeszcze ostrzej zareagował prymas Glemp. "Jeśli ktoś mówi rzeczy niespójne i staje się nadUBowcem, gdzie węszy i tropi księży, by do swej książki dostać jakieś rewelacje, a do tego współpracują z nim media, to chyba coś nie jest w porządku" - ogłosił prymas podczas Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie. Uznał, że ksiądz Isakowicz-Zaleski "wikła się raz tak, raz tak". Dodał, że duchowny powinien być bardziej odpowiedzialny za to, co mówi.
Komentatorzy życia kościelnego osłupieli. Ocenili, że to zwykłe zamykanie ust księdzu Zaleskiemu. "To niesprawiedliwe, obrażające stwierdzenie" - tak oceniał słowa prymasa Polski Wojciech Bonowicz, krakowski publicysta. "Ja mam takie poczucie, że to jest takie trochę w tej chwili licytowanie się, kto mocniej powie. Podcina to moje zaufanie do instytucji Kościoła" - mówił Bonowicz.
Tymczasem w wydawnictwie "Znak" wciąż czeka na druk książka księdza Zaleskiego "Księża wobec SB" o współpracy duchownych ze służbami bezpieczeństwa. Daty jej premiery jeszcze nie ustalono.