Od wczoraj w całej Europie obowiązują restrykcyjne przepisy, ograniczające ilość płynów w bagażu podręcznym. Jeśli coś do picia, to tylko w pojemnikach do 100 ml i koniecznie zapakowane w przezroczystą plastikową torbę. Jednakowe obostrzenia obowiązują w całej Unii Europejskiej i mają nas uchronić przed zamachem terrorystycznym dokonanym przy pomocy płynnych materiałów wybuchowych.
"Nas to nie dotyczy, my lecimy do Moskwy" - Mirosław Kopeć, który razem z grupą współpracowników czekał wczoraj na odprawę na warszawskim Okęciu, nie miał zamiaru podporządkować się nowym przepisom. Pobiegł jednak do informacji, aby się upewnić. Za chwilę wrócił zrezygnowany. "Musimy przepakować bagaże!" - zakomenderował. Pani Maria nie kryła oburzenia. "Jak to? Przecież ja mam całą torbę kosmetyków, muszę je mieć przy sobie" - mówiła gorączkowo, przeglądając zawartość wypakowanej po brzegi ogromnej kosmetyczki.
Warszawskie lotnisko było wczoraj najgorzej przygotowane do zmian. Jeszcze o 8 rano brakowało informacji o nowych przepisach w języku angielskim. Nikt nie pomyślał też, aby o zmianach informować przez megafony.
Za to port lotniczy w katowickich Pyrzowicach został dosłownie oblepiony informacjami na temat obostrzeń. Spiker przez głośniki przypominał o czytaniu komunikatów. Anna Skowrońska z Sosnowca o zmianach dowiedziała się dopiero na lotnisku. "Kupiłam DZIENNIK, bo zostało mi sporo czasu do odlotu i przeczytałam o restrykcjach" - mówi. Była zła, że o tak ważnej sprawie dowiaduje się w ostatniej chwili.
Również na podkrakowskich Balicach co chwilę rozbrzmiewały komunikaty na temat nowych regulacji. Bożena Nowak, w oczekiwaniu na lot do Monachium, przepakowywała ulubiony błyszczyk i kremy do plastikowej torebki. "W moim wieku to ważne rzeczy. Nie wyobrażam sobie bez nich podróży" - podkreślała 45-latka.
Bez większych incydentów przebiegała odprawa na gdańskim lotnisku Wałęsa Airport, choć wielu podróżnych dziwiło się, że nie może wnieść na pokład choćby opróżnionej do połowy butelki z sokiem pomarańczowym - pasażerowie albo je wyrzucali, albo naprędce wypijali.
Do zmian trzeba się przyzwyczajać. Już na wiosnę pasażerów czekają kolejne. Komisja Europejska chce bowiem dokładnie określić wielkość bagażu podręcznego.