Mundurowi skontaktowali się z osobami, które nie miały pojęcia, że kiedykolwiek dostały receptę na corhydron. Bo recepty były sfałszowane. Zamiast do chorych, lek trafiał do lubiących się szprycować sportowców.

Prokuratura w Lublinie bada już 38 takich przypadków. A może to być czubek góry lodowej. Bo policja ciągle dociera do następnych pacjentów, na których nazwiska wypisano recepty.