12 stron - dokładnie tyle ma list napisany ręką desperata do ministra Zbigniewa Ziobry. Wojciech K. skarży się w nim na swoją eks-małżonkę, problemy w kontaktach z dwuletnią córeczką oraz na konflikt z teściową. Policja nie ma wątpliwości: mężczyzna od dawna przygotowywał się do zabójstwa. I pewnie będzie musiała też wyjaśnić, jak to możliwe, że szaleniec - nieposiadający zezwolenia - bez problemu kupił pistolet.
Śmiertelne strzały padły wczoraj ok. godz. 14.00. Wojciech K. dopadł byłą żonę Monikę, gdy ta z malutką córeczką spacerowała po Bródnie. Do dziecka strzelił trzy razy, do kobiety osiem. Potem popełnił samobójstwo przy pobliskim garażu, ku przerażeniu właściciela zaparkowanego tam samochodu.
Czy Wojciech K. zabił, bo przerosły go rodzinne problemy? To wyjaśnią mundurowi, którzy od bliskich kobiety wiedzą, że były mąż nachodził Monikę K. Policja zresztą znała desperata już wcześniej. Do jej kartotek trafił za kradzież z włamaniem i jazdę po pijanemu.