Mężczyzna nie protestował, gdy strażacy cięli łańcuchy. I po wszystkim sam wyszedł z budynku prokuratury. Ale policjanci odwieźli go do lekarza, bo wydawał im się oszołomiony. Radiowóz odwiózł jego dzieci do domu.

Reklama

A poszło o prąd. Prokuratura prowadzi sprawę przeciwko mężczyźnie o kradzież prądu. Energetycy wielokrotnie odcinali jego kable od słupa, a on ciągle je zakładał. Przy okazji dochodzi do awantur i elektrycy już nie przyjeżdżają do niego bez obstawy policji. A w jego gospodarstwie nie ma prądu, bo nie płacił rachunków.

Tyle że według mężczyzny prądu pozbawiono go bezprawnie. A o wszystkie swoje niepowodzenia oskarża prokuraturę w Lesku. Dlatego niektóre sprawy trafiają już do innych prokuratur. Przy okazji jednej ze spraw śledczy z Sanoka postanowili zbadać mężczyznę. No i biegły psychiatra dopatrzył się u niego urojeń. Mężczyzna żyje w przekonaniu, że wszyscy knują przeciwko niemu.

Teraz jego rodziną zainteresuje się opieka społeczna.