Dziennik.pl apelował o to od chwili, gdy prokuratura postawiła pierwsze zarzuty. Pod koniec grudnia minister sprawiedliwości zapewnił nas, że postara się o dokładne zbadanie sprawy. I słowa dotrzymał.

"Na moje polecenie prokuratura apelacyjna dokonała analizy prawnej czynu. Dramatyzm opisu tego przestępstwa wskazywał, że nie mamy tu do czynienia z pobiciem ze skutkiem śmiertelnym, ale z zabójstwem. Niestety, w Polsce często dochodzi do tego, że dla pewnej łatwizny nawet brutalne zabójstwa ocenia się jako pobicia ze skutkiem śmiertelnym. To wypacza obraz sprawy i prowadzi do wymierzania zabójcom znacznie łagodniejszych kar. Z taką praktyką się nie zgadzam" - mówi dziennikowi.pl minister sprawiedliwości. "Wyniki kontroli i dowód z sekcji zwłok sprawiły, że w przypadku dwóch sprawców zmieniono kwalifikację czynu na zabójstwo" - mówi Ziobro.

Jeszcze nie wiadomo, jak postępowanie zakończy się dla dwóch pozostałych bandytów. Oni ciągle mają zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

11 grudnia Mariusz Grabowski wracał po południu z pracy. Na jednej z osiedlowych ulic zaczepiło go czterech pijanych bandytów. Zaczęli go bić, a gdy się przewrócił - skopali do nieprzytomności. Z nudów. Mimo że karetka przyjechała błyskawicznie, Mariusza nie udało się uratować.

Bandyci wpadli w ręce policji po kilku godzinach. Okazało się, że to uczniowie jednego z kołobrzeskich techników. Prokuratura postawiła im zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co mogli do więzienia trafić najwyżej na 10 lat.