Gdy tylko w Dolinie Rospudy pojawią się buldożery, Zieloni przypną się łańcuchami do drzew. Już rozpięli liny na 30 drzewach przeznaczonych do wycinki. Chcą w ten sposób uchronić cenną przyrodę przed dewastacją.

Obóz rozbili w poniedziałek, wtedy było ich zaledwie kilku. W weekend przyłączy się do nich kilkadziesiąt kolejnych ekologów. Są młodzi - mają po dwadzieścia lat - i zdeterminowani. Nie straszny im nawet mróz, który na Suwalszczyźnie trzyma i w dzień i w nocy. A tej nocy temperatura ma spaść poniżej 10 stopni Celcjusza. "Jakoś dajemy sobie radę. Śpimy w grubych śpiworach i nie marzniemy" - tłumaczy student sympatyzujący z Greenpeace Iwo Łoś.

Młodzi ludzie będą musieli poradzić sobie nie tylko z ekipą budowlaną i mrozem, ale jeszcze z okolicznymi mieszkańcami. Miejscowi chcą jak najszybszej budowy obwodnicy. Mówią, że pędzące przez Augustów tiry to śmiertelne niebezpieczeństwo dla pieszych. I nie podoba im się protest ekologów. Dlatego w poniedziałek będą przeciwko nim pikietować. Poprą ich mieszkańcy Suwałk.

Bunt Zielonych to reakcja na decyzję wojewody podlaskiego, który pozwolił na budowę 17-kilometrowej obwodnicy Augustowa, która 500-metrową estakadą przetnie unikalne torfowiska Rospudy. Po skardze ekologów Komisja Europejska zapowiedziała, że wlepi Polsce karę, bo Dolina Rospudy jest specjalnie chroniona w ramach Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.