Atak talibów. Polski patrol został znienacka ostrzelany i obrzucony granatami. Padają ranni. Kilkaset metrów dalej w afgańskiej wiosce na bazarze kwitnie handel. Miejscowa ludność niechętnie patrzy na żołnierzy w polskich mundurach. Huk wystrzałów nie robi na handlarzach większego wrażenia - pisze "Fakt".
Afgańczycy już przywykli, że w ich kraju często leje się krew. Teraz będą musieli do tego przywyknąć także nasi żołnierze. To właśnie dlatego zorganizowano dla nich ćwiczenia w Wędrzynie koło Sulęcina (woj. lubuskie). Aby jak najbardziej zbliżyć realia polskiego poligonu do tych, w których przyjdzie walczyć naszym chłopcom w Azji, zbudowano nawet afgańską wioskę, której ulice otrzymały afgańskie nazwy.
"Tutaj musimy ćwiczyć, tak jakbyśmy byli już w Afganistanie" - mówi obserwujący akcję oficer z Międzyrzecza. "Dzień i noc trzeba mieć oczy dookoła głowy". A kiedy z pola walki odlatuje śmigłowiec z ciężko rannym żołnierzem, wzdycha: "Dobrze, że to tylko ćwiczenia...".
Cały czas muszą być gotowi na atak. Nie wiedzą, czy uśmiechnięty mężczyzna w turbanie to przyjaciel, czy wróg. Mają cały czas broń w pogotowiu, a gdy zaczyna się walka, osłaniają ich śmigłowce. Tak przed wyjazdem do Afganistanu trenuje 700 polskich żołnierzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama