Listę miejsc, w których policjanci z drogówki mogliby sprawdzać kierowców, przygotował były komendant główny gen. Marek Bieńkowski. Latem zeszłego roku, w rozmowie z DZIENNIKIEM, mówił: "Polacy jeżdżą szybkimi autami na kiepskich drogach, na których czai się policja krzakowa. To się zmieni w szybkim czasie. Chcemy, aby funkcjonariusze z drogówki pełnili swoją służbę w sposób bardziej dynamiczny, ale na to też trzeba środków finansowych" - zapowiadał.

Były komendant dążył do tego, by policjanci przestali wyskakiwać z krzaków z "suszarkami", by wlepiać mandaty kierowcom przekraczającym prędkość. Włączając się do akcji "Faktu", Bieńkowski wydał polecenie, by mundurowi stali tylko w widocznych miejscach. Nakazał też stworzenie specjalnej mapy radarowej z zaznaczonymi punktami, w których mieli ustawiać się funkcjonariusze.

Gen. Bieńkowski zapowiadał kary zarwno dla kryjących się w krzakach policjantów, jak i przełożonych, którzy ich tam wysyłali. Od dziś jednak zarządzenia gen. Bieńkowskiego - jak podaje RMF - są nieaktualne. I znów może nas na poboczu zaskoczyć funkcjonariusz z "suszarką".