To nie sceny z amerykańskiej szkoły średniej, a ze zwykłego polskiego gimnazjum na warszawskiej Pradze Północ. Banda 14-latków znęcała się nad dwoma nauczycielami.

Uczniowie rzucali w nauczycieli papierowymi samolotami. Zagradzali im drogę, by nie mogli przejść. Spali w ławkach, pluli, wyrzucali zeszyty przez okna. Do nauczycieli zwracali się per "ty". Zdarzało się, że któryś z wyrostków rzucał hasło: "kto ostatni kopnie nauczyciela, ten frajer".

Jeden z pedagogów przerwał zmowę milczenia, gdy dosięgła go rzucona przez kogoś plastikowa butelka. Aż trudno w to uwierzyć, ale te wszystkie upokorzenia znosił przez kilka miesięcy, od początku roku szkolnego. Przez cały ten czas, uwaga po uwadze, zapisywał uczniowskie dzienniczki. W końcu nie wytrzymał i zgłosił się na policję.

Mundurowi przesłuchali już gimnazjalistów. Jutro zajmie się nimi sąd rodzinny. Najbardziej agresywni odpowiedzą za naruszenie nietykalności cielesnej nauczycieli i zakłócanie porządku na lekcjach. Czterech z zatrzymanych jest już w policyjnych kartotekach m.in. za pobicia, kradzieże, groźby, rozboje i włamania.