"Wypadek wyglądał koszmarnie, z samochodów została miazga" - relacjonował na gorąco dziennikowi.pl Janusz Majewski z kraśnickiej policji.

"Nie mieliśmy żadnych szans. Kierowca naszego autobusu gwałtowanie zahamowała, ale ratunku już nie było. Kolos sunął prosto na nas i po sekundzie uderzył z ogromną siłą" - opowiada Anna Rusinek, jedna z rannych pasażerek. "Wybuchła panika. Nie mogliśmy się wydostać, bo jedyne drzwi zostały zmiażdżone. Wybijaliśmy okna. Wiele osób miało jednak poważne trudności z wydostaniem się na zewnątrz, bo było bardzo wysoko" - dodaje.

Reklama

Pierwsi na ratunek ruszyli okoliczni mieszkańcy. Przystawiali drabiny do porozbijanych okien, by pasażerowie autokaru mogli wydostać się z wraku.

28-letni kierowca ciężarówki spod Częstochowy zginął na miejscu. Wszyscy ciężko ranni pasażerowie są w szpitalu w Kraśniku. Mają liczne złamania i głębokie skaleczenia. Kobieta, która kierowała autobusem, ma zmiażdżoną nogę. Osoby z lekkimi otarciami i siniakami lekarze opatrywali na miejscu.

Reklama

Lubelska policja twierdzi, że zawinił kierowca tira. Stracił panowanie nad pojazdem na zakręcie. Ciężarówka przewróciła się i sunąc przez kilkanaście metrów, wbiła się w autobus jadący z Zakopanego do Lublina.

Najprawdopodobniej kierowca tira jechał za szybko lub miał źle rozłożony ładunek na naczepie. Metalowe wióry, które przewoził, wysypały się na jezdnię. W kraksie brała udział także terenowa toyota, której kierowca ratował się przed zderzeniem, gwałtownie skręcając do głębokiego wykopu. Auto uderzyło w betonowy przepust wodny. Trzy osoby z toyoty trafiły do szpitala.