Sandomierz przestał już liczyć straty po powodziach. Pierwsza fala przyszła w maju, druga w czerwcu – skalę zniszczeń po obu oszacowano na około 500 mln złotych. – Teraz na razie nic nie liczymy, bo cały czas jeszcze płynie woda. Poczekamy, aż wszystko się uspokoi – mówi nam Marek Bronkowski, zastępca burmistrza Sandomierza.
Póki co gmina rozpaczliwie stara się zbierać pieniądze na odbudowę.

Reklama

– Liczymy na odszkodowania od ubezpieczycieli, no i szukamy pomocy, gdzie się da – mówi Bronkowski i wymienia: z rządowej puli na odszkodowania dla mieszkańców jest prawie 68 mln złotych, 792 tys. od MSWiA na usuwanie skutków powodzi, 4 mln promesy od wojewody na odbudowę infrastruktury drogowej, marszałek województwa dał 1 mln złotych.

– Blisko milion wpłacili nam darczyńcy na specjalnie utworzone w tym celu konto bankowe, 2 mln 560 tys. ofiarowały inne samorządy, i do tego jeszcze pomagają nam w konkretnych naprawach, np. dzięki Kielcom właśnie kończy się remont jednej ze szkół, a z cementowni Nowa Huta dostaliśmy 500 ton cementu – dodaje Bronkowski.

W tym roku jednak klęski atmosferyczne – powodzie, ciężka zima i ataki suszy – dotknęły tak duże obszary kraju, że wzajemna pomoc między samorządami jest dużo mniejsza niż w poprzednich latach przy innych klęskach. – Już piąty raz koordynujemy taką pomoc. W ubiegłych latach samorządy przekazywały po ok. 3 mln zł. W tym póki co zadeklarowały ledwie 1,1 mln – mówi Ferdynand Morski, dyrektor Śląskiego Związku Gmin i Powiatów. – Nic dziwnego, znacznie więcej pomocy potrzebuje, niż może jej udzielić – dodaje.

Reklama

I dlatego poszkodowane samorządy o pomoc zabiegają wszędzie, gdzie się da. Gmina Wilków leżąca na Lubelszczyźnie została zalana niemalże w 90 procentach, a z 1900 zamieszkujących ją rodzin poszkodowanych jest blisko 1,5 tysiąca. – Polegamy na razie głównie na pomocy rządowej. Spłynęło od niej już blisko 36 mln złotych na zasiłki i zapewnienie bytu poszkodowanym – mówi Krystyna Szałas z Ośrodka Pomocy Społecznej w Wilkowie. Gmina jednak już wie, że to za mało, i dlatego wójt Grzegorz Teresiński już w czerwcu wystosował apel o pomoc i wpłacanie pieniędzy na specjalnie założone w tym celu konto.

Bogatynię, którą sierpniowa powódź odcięła od świata na kilka dni, a tysiąc jej mieszkańców musiało w pośpiechu uciekać ze swoich domów, kataklizm kosztował według ostatnich wyliczeń ponad 230 mln złotych: zniszczone budynki to 50 mln złotych, 25 mln – drogi, kolejne 20 mln pochłonie odbudowa mostów, oczyszczalnia ścieków – 11 mln, a straty w zrujnowanych szkołach i przedszkolach to 3 mln.



Reklama

– A to tylko mienie publiczne. Powódź dotknęła tysiąc rodzin na kwotę 30 mln, a 200 przedsiębiorców szacuje swoje na 38 mln – mówi Marcin Kiersnowski z Urzędu Miasta i Gminy Bogatynia. Samorząd chwyta się więc wszystkich możliwości, aby zdobyć niezbędne środki na odbudowę. Z budżetu centralnego dotąd zapewniona jest dotacja w wysokości kilkunastu milionów złotych – to kropla w morzu potrzeb.

– Burmistrz wysłał pisma z prośbą o wsparcie do wszystkich polskich gmin, 500 największych przedsiębiorstw i najbogatszych Polaków. Te pieniądze spływają – wyjaśnia nasz rozmówca. Pojedyncze przelewy sięgają od kilku do nawet 150 tys. złotych.

Z szacowaniem strat wstrzymuje się ogromna część z 811 gmin poszkodowanych przez żywioł. Według danych MSWiA uszkodzonych zostało 80 tys. km dróg samorządowych, 680 tys. hektarów ziemi, 800 szkół i 16 przedszkoli. Do tego konieczna jest modernizacja lub całkowita odbudowa 1300 km wałów przeciwpowodziowych.

– Duże miasta mogą wypuścić obligacje, wziąć kredyty na naprawę infrastruktury. Im mniejsza i biedniejsza gmina, tym ciężej będzie jej znaleźć te pieniądze, więc powrót do stanu sprzed powodzi może im zająć nawet kilka lat – uważa Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR". Łącznie wszystkie straty zostały oszacowane przez rząd na blisko 12 mld złotych. Niecałe 3 mld wygospodarowano z tegorocznego budżetu, część przekaże Ministerstwo Rolnictwa w ramach programu pomocy dla rodzin rolniczych.

Jak starać się o pomoc w odbudowie domu

Osoby, których domy zostały zalane podczas powodzi, mogą ubiegać się o zasiłek na remont lub odbudowę w wysokości do 20 bądź do 100 tys. złotych. Taką pomoc finansową powodzianie mogą otrzymać na podstawie art. 40 ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej. – Z ustawy wynika, że taki zasiłek jest zasiłkiem docelowym, i nie należy utożsamiać go z odszkodowaniem – podkreśla Aneta Wrona Kłoczko, prawnik z Kancelarii Prawnej M. Szulikowski i Partnerzy.



Na podstawie ustawy o odbudowie, remontach i rozbiórkach obiektów budowlanych zniszczonych lub uszkodzonych w wyniku działania żywiołu poszkodowani odbudują domy w specjalnym trybie na nowych, bezpiecznych terenach. Powodzianie nabędą grunty w trybie bezprzetargowym, a zakup zostanie objęty dopłatami do oprocentowania kredytów bankowych.

Osoby, które zaciągnęły przed klęską kredyt hipoteczny, otrzymają od państwa specjalną pożyczkę na spłatę owego zobowiązania. Pożyczka będzie udzielana na 10 lat, a jej oprocentowanie wyniesie 2 proc. w skali roku. Taką pomoc można otrzymać na podstawie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi z 2010 roku.

współpraca: Tomasz Żółciak