Na karę 12 lat więzienia skazał w czwartek Sąd Apelacyjny w Białymstoku Krzysztofa Bartoszuka, oskarżonego m.in. o gwałty na córce oraz znęcanie się nad rodziną. Sąd Apelacyjny zaostrzył tym samym karę wobec Bartoszuka. Sąd pierwszej instancji skazał go bowiem na karę 10 lat pozbawienia wolności. Surowszej kary - 15 lat więzienia - chciała w apelacji prokuratura.

Reklama

47-letni Krzysztof Bartoszuk został zatrzymany we wrześniu 2008 roku. Było to możliwe, bo jego żona wraz z córką, po latach milczenia, zawiadomiły policję w Siemiatyczach (rodzina mieszkała wówczas w jednej z podsiemiatyckich wsi) o tym, co działo się w domu. Dziewczyna zeznała wówczas, że była wykorzystywana seksualnie przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu.

Kara orzeczona w pierwszej instancji była rażąco łagodna - uznał białostocki sąd apelacyjny, podwyższając w czwartek karę łączną do 12 lat więzienia dla 47-letniego Krzysztofa Bartoszuka, oskarżonego m.in. o gwałty na córce oraz znęcanie się nad rodziną.

Pół roku temu Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał Bartoszuka na 10 lat więzienia. Jak mówił w czwartek przewodniczący składu apelacyjnego sędzia Andrzej Czapka, kara za gwałty a - co się z tym wiąże - kara łączna za wszystkie zarzucone mu przestępstwa, była "rażąco łagodna i nieadekwatna do stopnia zawinienia oskarżonego".

Sędzia podkreślał, że szkodliwość społeczna czynów oskarżonego jest bardzo duża. "Oskarżony popełnił te czyny wobec osoby najbliższej, swojej córki, którą miał chronić, opiekować się a on - przeciwnie - strasznie ją skrzywdził, psychicznie wręcz zniszczył. Krzywdy tej, doznanych upokorzeń pokrzywdzona z pewnością nie zapomni do końca życia" - dodał sędzia.Wyrok jest prawomocny