Wszystkie ofiary zatrucia skarżyły się na gorączkę, biegunkę i gwałtowne wymioty. Jak poinformowała w czwartek Elżbieta Sroka z toruńskiego Sanepidu, zatrucie miało jedno źródło, ale cały czas trwa ustalanie, który produkt był skażony.
Specjaliści z Sanepidu badają także pobrane w szkole próbki żywności, by ustalić rodzaj bakterii. Objawy zatrucia wskazują jednak, że prawdopodobnie w stołówce podano posiłek skażony pałeczkami salmonelli.
Uczniowie i nauczyciele spożywają w szkole śniadania i obiady. Spośród zatrutych, osiem osób - troje dorosłych i pięcioro dzieci - zatrzymano w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno-Zakaźnym w Toruniu. Ich stan lekarze określają jako średni i dobry.
Szkolna stołówka została skontrolowana przez pracowników Sanepidu, ale nie dopatrzono się tu żadnych uchybień. Obecnie do szkoły nie chodzi około 20 proc. spośród 350 uczniów, gdyż także część rodziców dzieci zdrowych obawia się posyłać je do placówki przed ustaleniem źródła zatrucia.