"Może ludzie dobrej woli będą chcieli wspomóc kapitana Baranowskiego i całą ideę <Szkoły pod żaglami>. Nie chodzi o pieniądze dla naszych dzieci, żeby dopłynęły na Karaiby, bo takiej możliwości już raczej nie ma. Ważne jest, żeby Fryderyk Chopin został jak najszybciej naprawiony, żeby te pieniądze pozwoliły fundacji przetrwać i żeby następne pokolenie czternastolatków za rok mogło wziąć udział w takiej fajnej imprezie jak podróż dookoła świata" - powiedział Tomasz Jeleński, tata Kuby na poniedziałkowej konferencji prasowej.

Reklama

Także mama Ali, Sylwia Kromka mówiła, że to, czy inne dzieci w przyszłości będą mogły wziąć udział w podobnych rejsach "zależy od pomocnych dłoni", na które teraz czekają. "Wierzymy, że ta idea szkoły będzie zrealizowana" - zaznaczyła.

Rodzice gimnazjalistów z tegorocznej "Szkoły pod żaglami" zapewniają, że ich dzieci chcą pozostać na żaglowcu do zakończenia remontu i tam dokończyć semestr. "To już nie ważne, gdzie oni dalej popłyną. Ważne jest, żeby ta szkoła trwała do końca semestru, czyli do połowy stycznia, żeby ten semestr został zrealizowany bez względu na to, czy będzie się odbywał w porcie w Anglii, czy w jakimkolwiek innym porcie" - powiedziała Kromka.

Jeleński zapewnił, że rodzicom nie przyszło do głowy, żeby szybko zabrać dzieci do Polski. Czekali w tej kwestii na ich opinie, a te, jak zaznaczył, gdy udało się w końcu z nimi w niedzielę skontaktować zapewniały, że czują się dobrze, nie panikują i jedyne czego się obawiają to właśnie wcześniejszego zakończenia szkoły i powrotu do Polski.

Na krótko przed wpłynięciem do Zatoki Biskajskiej (160 km na południowy zachód od wysp Scilly) w piątek rano polski żaglowiec Fryderyk Chopin natrafił na sztormową pogodę i przy sile wiatru dochodzącej do 9 stopni w skali Beauforta stracił oba maszty wskutek złamania bukszprytu - drzewca stanowiącego podparcie obu masztów. Jednostce pospieszyły na pomoc trzy statki znajdujące się w pobliżu, które odebrały jego sygnał SOS. Następnie na hol wziął go kuter rybacki "Nova Spiro", a w asyście płynęły na zmianę dwa holowniki.

W poniedziałek rano żaglowiec wpłynął do brytyjskiego portu Falmouth. Na pokładzie znajduję się załoga, nauczyciele i 36 gimnazjalistów.

Po otrzymaniu wyceny kosztów napraw armator zdecyduje, gdzie "Fryderyk Chopin" zostanie naprawiony: na miejscu czy w stoczni w Gdyni, gdzie został zbudowany w 1992 r.

Fundacja "Szkoła pod żaglami Krzysztofa Baranowskiego" powstała rok temu. Jej głównym celem jest realizacja projektu "Dookoła Świata za Pomocną Dłoń", który nawiązuje do zainicjowanej przed 25 laty idei Szkoły pod Żaglami.