20-letni Szczepański zaginął w styczniu 1980 roku. Po dwóch miesiącach jego pokryte ranami zwłoki wyłowiono z Motławy. Milicja umorzyła sprawę przyjmując, że doszło do przypadkowego utonięcia, a rany powstały już po śmierci i spowodowały je śruby pływających po Motławie statków. Gdański pion śledczy IPN, który badał sprawę, doszedł do podobnych wniosków i umorzył śledztwo. Sąd nakazał jednak powtórne zbadanie sprawy.
Szef pionu śledczego gdańskiego IPN Maciej Schulz powiedział we wtorek PAP, że sprawę śmierci Szczepańskiego powtórnie umorzono, bo mimo przeprowadzenia dodatkowych badań i przesłuchania kolejnych świadków, nie natrafiono na dowody, które mogłyby wskazywać na to, że w związku ze śmiercią mężczyzny popełniono przestępstwo.
Schulz wyjaśnił, że w ramach postępowania przeprowadzono dwie kolejne ekspertyzy medyczne (na podstawie zdjęć i protokołów z 1980 roku) i obie wskazały na to, że rany na ciele mężczyzny powstały najprawdopodobniej już po jego śmierci.
"Przesłuchaliśmy też nowych świadków, którzy pojawili się po zakończeniu pierwszego postępowania w tej sprawie. Wykonaliśmy również dodatkową kwerendę w poszukiwaniu dokumentów, które mogłyby wiązać się ze sprawą" - powiedział Schulz.
20-letni Tadeusz Szczepański pracował w gdańskim "Elektromontażu" w czasie, gdy w firmie tej zatrudniony był także Lech Wałęsa. Szczepański miał pomagać w działalności Wolnych Związków Zawodowych. Część znajomych i rodziny Szczepańskiego uważała, że z jego śmiercią mogła mieć związek służba bezpieczeństwa.
W 2004 roku jeden z pracowników IPN odnalazł przypadkiem w archiwach notatkę służbową majora z Departamentu III MSW. W dokumencie sporządzonym 10 kwietnia 1980 r. zawarte były wytyczne na temat sposobu kierowania śledztwem w sprawie śmierci Tadeusza Szczepańskiego. Major szczegółowo wyliczał, jakie czynności powinny być wykonane przez prokuraturę i milicję.
To zainteresowanie MSW dochodzeniem mającym miejsce w Gdańsku, sprawiło, że dawni działacze opozycyjni z Gdańska, w tym Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski, utwierdzili się w przekonaniu, że SB mogło mieć coś wspólnego ze śmiercią Szczepańskiego.
Na wniosek matki Szczepańskiego Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu działająca przy gdańskim IPN, rozpoczęła śledztwo, które miało ustalić związek SB ze śmiercią młodego gdańszczanina.
We wrześniu 2007 roku dochodzenie IPN zakończyło się umorzeniem. Prowadzący je prokurator stwierdził, że przebieg postępowania w sprawie śmierci Szczepańskiego był kontrolowany przez służby PRL, ale "brak jest na obecnym etapie sprawy przesłanek do przyjęcia, iż mógł on zginąć w wyniku działania takich służb". Matka Szczepańskiego złożyła na to postanowienie zażalenie do sądu, a ten - w czerwcu 2008 roku - zlecił ponowne zbadanie sprawy.