Spotkanie u prezydenta trwało ok. półtorej godziny. Obecni podkreślali miły klimat, w jakim ono przebiegało. Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej w katastrofie posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, powiedział, że w Belwederze panowała "niezwykle serdeczna, naprawdę rodzinna atmosfera".

Reklama

"Dzieliliśmy się opłatkiem, pani prezydentowa i pan prezydent z każdym z nas wymienili uściski; wszyscy ze wszystkimi się bratali. Szkoda, że zabrakło kilku rodzin (...). Myślę tu o pani Kochanowskiej, pani Wassermann i o pani Gosiewskiej, które zupełnie niepotrzebnie, zamiast się z nami łączyć, robią wszystko, abyśmy byli nadal podzieleni" - dodał Deresz.

Jednak, jak podkreślił, nieobecność niektórych rodzin nie była komentowana na spotkaniu u prezydenta, nie poruszano też tematu upamiętnienia na miejscu katastrofy, bo nie taki był - jak zaznaczył - cel spotkania.

Miłe wrażenie ze spotkania z prezydencką parą wyniosła także Lucyna Gągor, wdowa po szefie Sztabu Generalnego WP generale Franciszku Gągorze. Powiedziała też, odnosząc się do wcześniejszego spotkania rodzin z Donaldem Tuskiem, że nie ma poczucia, by spotkania rodzin z premierem stawały się coraz bardziej polityczne, co zarzucali niektórzy z bliskich tragicznie zmarłych.