Jak donosi portal Fronda.pl coraz więcej rodzin zastanawia się nad złożeniem wniosku o ekshumację ciał ofiar smoleńskiej masakry. Chcą w ten sposób sprawdzić, czy rzeczywiście pochowały swoich bliskich. Pewności takiej nie ma m.in. Beata Gosiewska. Wdowa opowiada o tym, że nieprawidłowości widać było już w Moskwie.

Reklama

Minister Kopacz pomyliła zwłoki Gosiewskiego?

Minister zdrowia, Ewa Kopacz w mediach powiedziała, że zidentyfikowała ciało Przemysława Gosiewskiego. Ale jak się okazało mówiła o tym jeszcze przed obejrzeniem zwłok przez rodzinę tragicznie zmarłego wicepremiera. I jak pisze Fronda.pl popełniła pomyłkę. "To ciało, o którym Kopacz mówiła, to było inne ciało. Rodzina opisała dokładnie znaki szczególne męża i wskazała inne zwłoki. Wtedy pojawiła się minister Kopacz z całą świtą i zrobiła awanturę, mówiąc, że mój mąż został już zidentyfikowany. Ostatecznie stanęło na tym, że to rodzina miała rację" – mówi portalowi Fronda.pl Beata Gosiewska, żona śp. Przemysława Gosiewskiego.

Jak zaznacza, rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej „dowiadywały się o wszystkim z mediów, ponieważ minister Kopacz biegła i ogłaszała wszystko publicznie”. "Gdyby nie było wątpliwości, nie składałabym wniosku o ekshumację. Wątpliwości są, ponieważ nie ma wiarygodnej dokumentacji, choćby z sekcji zwłok. W akcie zgonu nie ma również wpisanej przyczyny śmierci. W świetle innych doniesień o nieprawidłowościach, część rodzin nie ma pewności, czy rzeczywiście pochowała swoich bliskich" – mówi Beata Gosiewska.

"Jest ogromny bałagan w dokumentacji. Jedna z rodzin spytała Ewę Kopacz, w jakim stanie były zwłoki ich bliskich. A pani minister odparła, że nie powie, ponieważ obiecała sobie, że nic nie powie na temat tego, co widziała w Moskwie. I tak zachowuje się minister polskiego rządu, który pojechał do Rosji jako urzędnik. Rodziny, które nie były w Moskwie, nie były informowane o tym, w jakim stanie były ciała ich bliskich. W wielu przypadkach nie ma żadnej dokumentacji fotograficznej" – mówi Gosiewska.

"Donald Tusk chce nas wyszydzić, wykpić, obrazić"



Reklama

Podczas ostatniego spotkania premiera z rodzinami ofiar padło natomiast pytanie o dokumentację przysłaną Polsce z Moskwy. - "Jedna z rodzin pytała premiera, dlaczego ciało ich ojca było oznakowane innym numerem, a inny występuje w oznakowaniu dokumentacji medycznej. Premier wzruszył ramionami, zrobił wielkie oczy. Był ogromnie zdziwiony. Rodzi się jednak pytanie, co do czego można dopasować. Tak samo jest m.in. z próbkami DNA" – mówi Beata Gosiewska.

"Rząd nie ma żadnej polityki informacyjnej. Nie chce informować rodzin i społeczeństwa. Na pierwszym spotkaniu szef rządu był przemiły i zagadywał nie na temat, by mówić kilka godzin i nic nie powiedzieć. Na ostatnim spotkaniu natomiast był złośliwy, podenerwowany, ożywiony. Wyszydzał i wyśmiewał każde pytanie – mówi Gosiewska.

Informuje, że spytała premiera, czy zgłosi się dobrowolnie do prokuratury, skoro deklaruje, że jest gotowy złożyć zeznania." Usłyszeliśmy , że niektóre rodziny widziałyby premiera na ławie oskarżonych. To miała być odpowiedź na moje pytanie. Dowiedziałam się również, że premier i ministrowie nie zamierzają uciekać do kraju, w którym polskie prawo nie obowiązuje. Oczekiwałam odpowiedzi: tak lub nie. Przecież upływ czasu powoduje, że ludzie zapominają. A my zamiast spotykać się z szefem rządu, wolelibyśmy przeczytać zeznania jego i jego ministrów" – mówi żona śp. Przemysława Gosiewskiego.



Zdaniem Beaty Gosiewskiej, zachowanie Donalda Tuska świadczy o tym, że on nie chce pomóc w tej sprawie. - Chce nas wyszydzić, wykpić, obrazić, żebyśmy sobie poszli i się odczepili. Robi się z nas wariatów, rozhisteryzowanych, niezrównoważonych. Nas to coraz bardziej zastanawia. To świadczy o tym, że polski rząd może mieć coś do ukrycia. Te osiem miesięcy pokazuje, że nie był to zwykły wypadek lotniczy" – zaznacza. Jak mówi żona Przemysława Gosiewskiego spotkania rodzin z rządem są upokarzające. - W tym kraju prawo mają tylko ci, którzy mają takie samo zdanie jak rząd. Inni to oszołomy i frustraci. Nie ma żadnej woli wyjaśnienia czegokolwiek. Jest ukrywanie i mataczenie – mówi Gosiewska.